Chodziłam po murach ogromnego miasta. Roiło się tam od ludzi na straganach sprzedających świeże owoce i ogólnie jedzenie. Czasami widywał się też jakieś drobiazgi ręcznie robione przez ludzi. Poczułam się nieco głodna, a akurat zobaczyłam stragan ze świeżymi rybami. Pomyślałam, że mogłabym jedną sobie zabrać ukradkiem, bo co mi szkodzi. Odwróciłam uwagę sprzedającego przewracając puszkę i wzięłam rybkę w pysk. Już miałam uciekać, lecz człowiek chwycił mnie za futro i podniósł do góry. Miauknęłam donośnie, jednak nie miałam zamiaru puścić zdobyczy. Sprzedający wyrwał mi rybkę z pyska, a mną rzucił o ziemię. Zabrałam się do ucieczki potykając co chwilę. Nagle przede mną pojawiły się dwa ogromne dobermany. Skuliłam uszy i ogon. Zaczęłam się cofać, lecz oni "zagonili" mnie do ślepej uliczki.
< Ktoś dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz