Przeciągnąłem się i ziewnąłem, właśnie skończyłem małą drzemkę na
konarze wielkiego dębu. Młode listki musnęły delikatnie moją aksamitną
czarną sierść. Zeskoczyłem z drzewa na soczyście zielona trawę i
rozejrzałem się dookoła. Nie działo się nic niezwykłego ... wszędzie
zielono. Powoli zacząłem tęsknić do jakiegoś stada czy czegoś w tym
guście. Miał bym co robić, a tak cały czas szła za mną nuda, nachodząc
mnie w najmniej odpowiednim momencie. Jedyne co jeszcze potrafiło ją
przepędzić to zabijanie, a nie chciałem znowu wciągać się w to bagno.
Ruszyłem bezszelestnie przed siebie, instynktownie stawiałem łapy tak by
nie wydawały przy tym najmniejszego szelestu. Weszło mi to w krew od
czasu wypadku ... od czasu jej śmierci ... Potrząsnąłem głową by odgonić
wspomnienia. To już przeszłość! Co się stało to się nie odstanie! Nie
ma co roztrząsać wciąż na nowo tej sprawy ... to że mogłem ją ostrzec
nie ma znaczenia bo jej nie ostrzegłem. Moje kroki pod wpływem wspomnień
stały się bardziej nerwowe i nierozważne. Teraz już prawie biegłem, tak
jakbym chciał uciec od wspomnień ... nikomu nie powiem co się stało ...
jakby to miało sens ... nie mam komu tego powiedzieć. Nie mam nikogo
... zabolało, jak każda prawda i rzeczywistość w moim marnym życiu.
Zatrzymałem się gdy do moich uszu doleciał odgłos kroków. Kocich kroków
... Wdrapałem się na najbliższe drzewo i z pomiędzy gałęzi obserwowałem
ziemię. Na dole pojawił się czarny kot, zobaczyłem błysk złotych oczu i
dumny chód. Minę miał neutralną, więc pewnie mnie nie zauważył. Hehe, a
gdyby tak go trochę postraszyć? Tak dawno nie widziałem innego kota, że
nie mogłem się oprzeć pokusie. Napiąłem mięśnie i wykonałem jeden płynny
skok. Przez chwilę byłem w stanie nieważkości, a zaraz moje łapy
uderzyły o ziemię. Zawczasu zjeżyłem się, a teraz syknął prezentując
lśniącą sierść i zielone oczy. Kocur odskoczył z przekleństwem na pysku i
zjeżoną sierścią na karku. Zaśmiałem się w głos. Wyszłem na psychopatę,
ale nie przeszkadzało mi to. A niech myśli o mnie co chce. Byłem zbyt
szczęśliwy, by coś takiego zepsuło mi nastój. O nie, nie dam się tak
łatwo ... mam zamiar ułożyć sobie nową historię ... zupełnie inną od
mojej przeszłości. Nie będzie łatwo, ale nie dbam o to. Dbam o
ważniejsze rzeczy. Nie zamierzałem tego kota atakować, nie ... Za dużo
szczęścia kosztowało mnie spotkanie go, nie zamierzam tego powtarzać.
- Kim jesteś? I co robisz na moim terenie? - syknął tamten, moja postawa zbiła go z tropu tylko na początku.
- Szukałem innych kotów, no i patrzę idziesz, więc pomyślałem że będzie
zabawnie jak skoczę tuż przed ciebie. - uśmiechnąłem się złośliwie.
<Wład? ^.^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz