środa, 8 kwietnia 2015

Od Anubisa

Przeciągnąłem się i ziewnąłem, właśnie skończyłem małą drzemkę na konarze wielkiego dębu. Młode listki musnęły delikatnie moją aksamitną czarną sierść. Zeskoczyłem z drzewa na soczyście zielona trawę i rozejrzałem się dookoła. Nie działo się nic niezwykłego ... wszędzie zielono. Powoli zacząłem tęsknić do jakiegoś stada czy czegoś w tym guście. Miał bym co robić, a tak cały czas szła za mną nuda, nachodząc mnie w najmniej odpowiednim momencie. Jedyne co jeszcze potrafiło ją przepędzić to zabijanie, a nie chciałem znowu wciągać się w to bagno. Ruszyłem bezszelestnie przed siebie, instynktownie stawiałem łapy tak by nie wydawały przy tym najmniejszego szelestu. Weszło mi to w krew od czasu wypadku ... od czasu jej śmierci ... Potrząsnąłem głową by odgonić wspomnienia. To już przeszłość! Co się stało to się nie odstanie! Nie ma co roztrząsać wciąż na nowo tej sprawy ... to że mogłem ją ostrzec nie ma znaczenia bo jej nie ostrzegłem. Moje kroki pod wpływem wspomnień stały się bardziej nerwowe i nierozważne. Teraz już prawie biegłem, tak jakbym chciał uciec od wspomnień ... nikomu nie powiem co się stało ... jakby to miało sens ... nie mam komu tego powiedzieć. Nie mam nikogo ... zabolało, jak każda prawda i rzeczywistość w moim marnym życiu. Zatrzymałem się gdy do moich uszu doleciał odgłos kroków. Kocich kroków ... Wdrapałem się na najbliższe drzewo i z pomiędzy gałęzi obserwowałem ziemię. Na dole pojawił się czarny kot, zobaczyłem błysk złotych oczu i dumny chód. Minę miał neutralną, więc pewnie mnie nie zauważył. Hehe, a gdyby tak go trochę postraszyć? Tak dawno nie widziałem innego kota, że nie mogłem się oprzeć pokusie. Napiąłem mięśnie i wykonałem jeden płynny skok. Przez chwilę byłem w stanie nieważkości, a zaraz moje łapy uderzyły o ziemię. Zawczasu zjeżyłem się, a teraz syknął prezentując lśniącą sierść i zielone oczy. Kocur odskoczył z przekleństwem na pysku i zjeżoną sierścią na karku. Zaśmiałem się w głos. Wyszłem na psychopatę, ale nie przeszkadzało mi to. A niech myśli o mnie co chce. Byłem zbyt szczęśliwy, by coś takiego zepsuło mi nastój. O nie, nie dam się tak łatwo ... mam zamiar ułożyć sobie nową historię ... zupełnie inną od mojej przeszłości. Nie będzie łatwo, ale nie dbam o to. Dbam o ważniejsze rzeczy. Nie zamierzałem tego kota atakować, nie ... Za dużo szczęścia kosztowało mnie spotkanie go, nie zamierzam tego powtarzać.
- Kim jesteś? I co robisz na moim terenie? - syknął tamten, moja postawa zbiła go z tropu tylko na początku.
- Szukałem innych kotów, no i patrzę idziesz, więc pomyślałem że będzie zabawnie jak skoczę tuż przed ciebie. - uśmiechnąłem się złośliwie.

<Wład? ^.^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz