Była noc, a dokładniej wieczór-godzina 22.00/23.00. Błąkałam się
sama po parku i szukałam czegoś do jedzenia. Teraz była najlepsza chwila
na polowanie-mało ludzi, nikt się nie kręci. Z mojego wysiłku zdobyłam
mysz i małego wróbla. Nie byłam tym najedzona. Zmęczona wskoczyłam na
jedno z drzew i ułożyłam się do snu. Lekki wiatr potrząsał liśćmi i grał
mi do snu. Chmury nie zanosiły się na deszcz, więc mogłam spokojnie
spać. Po kilku minutach drzemki obudziło mnie głośnie szczekanie. Jakaś
pani wypuściła psy! Okropieństwo! Czasem poważnie się zastanawiam, czy
każdą moją minutę ciszy musi coś zepsuć? Psy próbowały wskoczyć na
drzewo. Wiedziałam jednak, że nie możliwe, żeby starym Chiłałom udało
się tak wysoko wskoczyć. Nie zwracając uwagi na jazgoczące zwierzyna
przeskoczyłam na poręcz. Poręcz, która dzieliła park od Skate-parku.
Przeszłam się powoli po błyszczącym metalu i zeskoczyłam na jedną z
ramp. Eh....te głupie kolorowe graffiti. Czy wszyscy ludzie mają takie
głupie pomysły, żeby malować coś na betonie? Nie zważając już uwagi na
to odeszłam. Szłam chodnikiem. Skręciłam w kilka uliczek i znalazłam się
w lesie. To przecież tylko miasteczko otoczone lasem, czego tu się
spodziewać?! Zwinnie szłam po gałązkach drzew. Nagle z oddali zobaczyłam
zielone miejsce. Takie tak wszystko tylko bez nadmiernej ilości drzew i
krzewów. Nagle zobaczyłam dwójkę kotów na środku. Podeszłam do nich.
-Hej! Może wiecie gdzie jesteśmy?-spytałam
-My jesteśmy w stadzie Pieśni ludu-odpowiedział czarny kocur-a tak w ogóle to ja jestem Wład.
-Miło mi. Ja jestem Alisia, czy mogłabym dołączyć się?
-Tak. A właśnie to jest moja nowo poznana przyjaciółka
Shinko- przedstawił mi koteczkę. Wyglądał mi na ragdolla. Nie lubię ich.
Wydają mi się lalusiowaci.
-No to co może mały spacerek po stadzie-spytał kocur.
-Oczywiście-odparłam ja i Shinko
,<Wład? Shinko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz