Była noc, a dokładniej wieczór-godzina 22.00/23.00. Błąkałam się
sama po parku i szukałam czegoś do jedzenia. Teraz była najlepsza chwila
na polowanie-mało ludzi, nikt się nie kręci. Z mojego wysiłku zdobyłam
mysz i małego wróbla. Nie byłam tym najedzona. Zmęczona wskoczyłam na
jedno z drzew i ułożyłam się do snu. Lekki wiatr potrząsał liśćmi i grał
mi do snu. Chmury nie zanosiły się na deszcz, więc mogłam spokojnie
spać. Po kilku minutach drzemki obudziło mnie głośnie szczekanie. Jakaś
pani wypuściła psy! Okropieństwo! Czasem poważnie się zastanawiam, czy
każdą moją minutę ciszy musi coś zepsuć? Psy próbowały wskoczyć na
drzewo. Wiedziałam jednak, że nie możliwe, żeby starym Chiłałom udało
się tak wysoko wskoczyć. Nie zwracając uwagi na jazgoczące zwierzyna
przeskoczyłam na poręcz. Poręcz, która dzieliła park od Skate-parku.
Przeszłam się powoli po błyszczącym metalu i zeskoczyłam na jedną z
ramp. Eh....te głupie kolorowe graffiti. Czy wszyscy ludzie mają takie
głupie pomysły, żeby malować coś na betonie? Nie zważając już uwagi na
to odeszłam. Szłam chodnikiem. Skręciłam w kilka uliczek i znalazłam się
w lesie. To przecież tylko miasteczko otoczone lasem, czego tu się
spodziewać?! Zwinnie szłam po gałązkach drzew. Nagle z oddali zobaczyłam
zielone miejsce. Takie tak wszystko tylko bez nadmiernej ilości drzew i
krzewów. Nagle zobaczyłam dwójkę kotów na środku. Podeszłam do nich.
-Hej! Może wiecie gdzie jesteśmy?-spytałam
-My jesteśmy w stadzie Pieśni ludu-odpowiedział czarny kocur-a tak w ogóle to ja jestem Wład.
-Miło mi. Ja jestem Alisia, czy mogłabym dołączyć się?
-Tak. A właśnie to jest moja nowo poznana przyjaciółka
Shinko- przedstawił mi koteczkę. Wyglądał mi na ragdolla. Nie lubię ich.
Wydają mi się lalusiowaci.
-No to co może mały spacerek po stadzie-spytał kocur.
-Oczywiście-odparłam ja i Shinko
,<Wład? Shinko?>
środa, 8 kwietnia 2015
Od Anubisa
Przeciągnąłem się i ziewnąłem, właśnie skończyłem małą drzemkę na
konarze wielkiego dębu. Młode listki musnęły delikatnie moją aksamitną
czarną sierść. Zeskoczyłem z drzewa na soczyście zielona trawę i
rozejrzałem się dookoła. Nie działo się nic niezwykłego ... wszędzie
zielono. Powoli zacząłem tęsknić do jakiegoś stada czy czegoś w tym
guście. Miał bym co robić, a tak cały czas szła za mną nuda, nachodząc
mnie w najmniej odpowiednim momencie. Jedyne co jeszcze potrafiło ją
przepędzić to zabijanie, a nie chciałem znowu wciągać się w to bagno.
Ruszyłem bezszelestnie przed siebie, instynktownie stawiałem łapy tak by
nie wydawały przy tym najmniejszego szelestu. Weszło mi to w krew od
czasu wypadku ... od czasu jej śmierci ... Potrząsnąłem głową by odgonić
wspomnienia. To już przeszłość! Co się stało to się nie odstanie! Nie
ma co roztrząsać wciąż na nowo tej sprawy ... to że mogłem ją ostrzec
nie ma znaczenia bo jej nie ostrzegłem. Moje kroki pod wpływem wspomnień
stały się bardziej nerwowe i nierozważne. Teraz już prawie biegłem, tak
jakbym chciał uciec od wspomnień ... nikomu nie powiem co się stało ...
jakby to miało sens ... nie mam komu tego powiedzieć. Nie mam nikogo
... zabolało, jak każda prawda i rzeczywistość w moim marnym życiu.
Zatrzymałem się gdy do moich uszu doleciał odgłos kroków. Kocich kroków
... Wdrapałem się na najbliższe drzewo i z pomiędzy gałęzi obserwowałem
ziemię. Na dole pojawił się czarny kot, zobaczyłem błysk złotych oczu i
dumny chód. Minę miał neutralną, więc pewnie mnie nie zauważył. Hehe, a
gdyby tak go trochę postraszyć? Tak dawno nie widziałem innego kota, że
nie mogłem się oprzeć pokusie. Napiąłem mięśnie i wykonałem jeden płynny
skok. Przez chwilę byłem w stanie nieważkości, a zaraz moje łapy
uderzyły o ziemię. Zawczasu zjeżyłem się, a teraz syknął prezentując
lśniącą sierść i zielone oczy. Kocur odskoczył z przekleństwem na pysku i
zjeżoną sierścią na karku. Zaśmiałem się w głos. Wyszłem na psychopatę,
ale nie przeszkadzało mi to. A niech myśli o mnie co chce. Byłem zbyt
szczęśliwy, by coś takiego zepsuło mi nastój. O nie, nie dam się tak
łatwo ... mam zamiar ułożyć sobie nową historię ... zupełnie inną od
mojej przeszłości. Nie będzie łatwo, ale nie dbam o to. Dbam o
ważniejsze rzeczy. Nie zamierzałem tego kota atakować, nie ... Za dużo
szczęścia kosztowało mnie spotkanie go, nie zamierzam tego powtarzać.
- Kim jesteś? I co robisz na moim terenie? - syknął tamten, moja postawa zbiła go z tropu tylko na początku.
- Szukałem innych kotów, no i patrzę idziesz, więc pomyślałem że będzie zabawnie jak skoczę tuż przed ciebie. - uśmiechnąłem się złośliwie.
<Wład? ^.^ >
- Kim jesteś? I co robisz na moim terenie? - syknął tamten, moja postawa zbiła go z tropu tylko na początku.
- Szukałem innych kotów, no i patrzę idziesz, więc pomyślałem że będzie zabawnie jak skoczę tuż przed ciebie. - uśmiechnąłem się złośliwie.
<Wład? ^.^ >
sobota, 4 kwietnia 2015
Od Shinko Cd Wład
Uśmiechnęłam się.
-Masz bardzo ładny głos.-wyszeptałam i przystanęłam obok niego. Uważnie wpatrywałam się w jego mądre, pełne miłości, lojalności i odwagi oczy.
-Chciałabym Ci jeszcze raz podziękować za to co dla mnie dzisiaj zrobiłeś...Jestem Ci wdzięczna, jeśli mogę coś dla Ciebie zrobić to wiesz, gdzie mnie szukać.-powiedziałam.Kiedy spojrzał na mnie zaczęłam się rumienić, a moje oczy zabłysły. Gdy tak patrzyliśmy sobie w oczy nagle pojawił się jakiś biały kot. Wyraźnie się zdziwił widząc mnie, a w szczególności nas oboje.
<Wład?>
-Masz bardzo ładny głos.-wyszeptałam i przystanęłam obok niego. Uważnie wpatrywałam się w jego mądre, pełne miłości, lojalności i odwagi oczy.
-Chciałabym Ci jeszcze raz podziękować za to co dla mnie dzisiaj zrobiłeś...Jestem Ci wdzięczna, jeśli mogę coś dla Ciebie zrobić to wiesz, gdzie mnie szukać.-powiedziałam.Kiedy spojrzał na mnie zaczęłam się rumienić, a moje oczy zabłysły. Gdy tak patrzyliśmy sobie w oczy nagle pojawił się jakiś biały kot. Wyraźnie się zdziwił widząc mnie, a w szczególności nas oboje.
<Wład?>
czwartek, 2 kwietnia 2015
Od Włada Cd Shinko
Przechadzałem się po mieście. Nagle zobaczyłem kotkę którą atakowały 2 dobermany. Skoczyłem na jednego i wbiłem w jego grzbiet pazurami. Z pomocą jednej z mocy zabiłem go tak jakby po prostu zdechł ze starości. To samo zrobiłem z drugim. Jednak rozkazałem jeszcze trupom aby atakowały się na wzajem. Kiedy uznałem że są dostatecznie poranione za pomocą mocy przywróciłem je do odpowiedniego stanu rzeczy czyli śmierci.
- Chodź ze mną.- powiedziałem do kotki. Pobiegła za mną.
- Dziękuję.-Powiedziała kiedy byliśmy już na moich terenach.
- Nie ma za co. a tak w ogóle jestem Wład.
- Miło mi jestem Shinko.
- Miło.- Odparłem. Porozmawialiśmy chwilę i dołączyła do stada. Kiedy poszła do swojej jaskini zacząłem śpiewać: Link. Nagle obok mnie pojawiła się Shinko.
<Shinko?>
- Chodź ze mną.- powiedziałem do kotki. Pobiegła za mną.
- Dziękuję.-Powiedziała kiedy byliśmy już na moich terenach.
- Nie ma za co. a tak w ogóle jestem Wład.
- Miło mi jestem Shinko.
- Miło.- Odparłem. Porozmawialiśmy chwilę i dołączyła do stada. Kiedy poszła do swojej jaskini zacząłem śpiewać: Link. Nagle obok mnie pojawiła się Shinko.
<Shinko?>
Od Shinkō
Chodziłam po murach ogromnego miasta. Roiło się tam od ludzi na straganach sprzedających świeże owoce i ogólnie jedzenie. Czasami widywał się też jakieś drobiazgi ręcznie robione przez ludzi. Poczułam się nieco głodna, a akurat zobaczyłam stragan ze świeżymi rybami. Pomyślałam, że mogłabym jedną sobie zabrać ukradkiem, bo co mi szkodzi. Odwróciłam uwagę sprzedającego przewracając puszkę i wzięłam rybkę w pysk. Już miałam uciekać, lecz człowiek chwycił mnie za futro i podniósł do góry. Miauknęłam donośnie, jednak nie miałam zamiaru puścić zdobyczy. Sprzedający wyrwał mi rybkę z pyska, a mną rzucił o ziemię. Zabrałam się do ucieczki potykając co chwilę. Nagle przede mną pojawiły się dwa ogromne dobermany. Skuliłam uszy i ogon. Zaczęłam się cofać, lecz oni "zagonili" mnie do ślepej uliczki.
< Ktoś dokończyć?>
< Ktoś dokończyć?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)